Wyjście o 15, powrót 17.30 a po drodze moc endorfin. Las Kabacki dosyć zatłoczony, sporo osób biegało na nartach. W Powsinie na polanie tylko 2 ogniska, więc następnym razem będzie palone.
Powrót już po ciemku i taka konkluzja, że po pierwsze zawsze trzeba zabierać kijki, a po drugie to w dalszym ciągu samotny biwak w lesie w moim wydaniu nie wchodzi w grę :) To przekleństwo mieć bujną wyobraźnię.
Aigle z Deca super, ale upewniłem się już na 100%, że 2 pary skarpet muszą być. I na lodzie są troszkę śliskie, więc trzeba uważać.
Soundtrack sponsorowali: połowa trasy - Mongolian throat singing, połowa, już po ciemku - Siekiera z Nową Aleksandrią i okolice polskiej nowej fali.
Próbka Mongolian throat singing :)
Najtrudniejszy pierwszy krok, ale jak widać wystarczy się zmusić nawet o 15 w sobotę i mikrowyprawa jak ta lala :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz